Prokreacja, którą znamy, wkrótce ulegnie redefinicji. Intymna sytuacja przestanie kojarzyć się ze staraniami. Parę zakochanych ludzi zastąpi para… rąk naukowca, który złączy to, co dotąd łączyło się w miłosnym uścisku.
Za 20 lat seks będzie służył jedynie przyjemności. Do tego, by mieć dzieci, nie będzie potrzebny – uważa profesor Henry Greely z Uniwersytetu Stanforda. – W ciągu kilku dekad prokreacja, jaką dziś znamy, przejdzie do historii, przynajmniej w społeczeństwach wysoko rozwiniętych – dodaje. Uczony nie uważa jednak, że oznaczałoby to koniec narodzin, takie jak je znamy. Chodzi mu tylko o to, iż do zapłodnień w większości nie będzie dochodzić w sypialni, ale w laboratoriach. – Kiedy para będzie chciała mieć dziecko, mężczyzna odda do laboratorium swoje nasienie, a kobieta próbkę skóry – mówi w rozmowie z „Independent” prof. Greely. Z tejże próbki pozyskane zostaną komórki macierzyste, a dzięki nim uda się stworzyć komórki jajowe.
W warunkach laboratoryjnych naukowcy zapłodnią je nasieniem mężczyzny. Takie zapłodnienie doprowadzi do tego, iż gotowe już zarodki będą dokładnie przebadane – co to znaczy? Możliwość wyboru odpowiedniego zarodka. Rodzice dostaną niemal 100-procentową gwarancję, że dziecko urodzi się zdrowe. Wcześniej być może zaznaczą też to, jak powinno ono wyglądać i jaką mieć osobowość.
E-wersja magazynu Chcemy Być Rodzicami do kupienia tutaj!
Źródło: Independent.co.uk
Dostęp dla wszystkich
Wolny dostęp
Ten materiał dostępny jest dla wszystkich czytelników Chcemy Być Rodzicami. Ale możesz otrzymać więcej posiadając Kontro Premium!