W zeszłym tygodniu Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się poinformować opinię publiczną, jakie działania obejmie program z zakresu zdrowia prokreacyjnego. Odpowiedź jak zwykle była enigmatyczna. Wiadomo, że powstaną kliniki referencyjne. Nie wiadomo, co to znaczy i czym się zajmą.
Jednym z założeń tajemniczego programu ministerialnego jest utworzenie klinik referencyjnych, a jedną z pierwszych będzie klinika Matki Polki w Łodzi. Co prawda łódzka placówka nigdy nie miała nic wspólnego z leczeniem niepłodności, ale przecież nie z takimi problemami ministerstwo sobie radziło. Zacznijmy jednak od wyjaśnienia, czym w ogóle jest klinika referencyjna. Sięgając do języka angielskiego, referencyjny pochodzi od słowa „referral” czyli „skierowanie” lub „reference”, czyli rekomendacja. Jak to się odnosi do szpitali?
– Referencyjność oddziałów szpitalnych to kiedyś stosowany podział oddziałów lub szpitali według poziomu zaawansowania opieki. Najczęściej jest on stosowany w odniesieniu do położnictwa, ginekologii i neonatologii. Pierwszy stopień to szpitale miejskie i powiatowe, drugi to dawne szpitale wojewódzkie, natomiast trzeci stopień to kliniki uniwersyteckie i instytuty naukowe – tłumaczy Karina Sasin, redaktor naukowa magazynu Chcemy Być Rodzicami. Im bardziej skomplikowany przypadek ciąży, tym wyższy stopień.
– Na pierwszym rodzą kobiety w ciąży niepowikłanej, pojedynczej i o czasie, placówki drugiego stopnia przyjmują porody wcześniaków, zajmują się ciążami bliźniaczymi, leczą większość powikłań i chorób towarzyszących, a ośrodki trzeciego stopnia muszą być zaopatrzone w specjalistyczny sprzęt i wykwalifikowany personel do przeprowadzenia operacji na płodzie, porody bliźniąt syjamskich, zaawansowana diagnostyka i terapia prenatalna, metody eksperymentalne itp. – mówi Sasin.
Jednym z ośrodków referencyjnych w kontekście leczenia niepłodności miałby się stać Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, który ma zostać odpowiednio dostosowany. Jednak podział referencyjności nigdy nie obowiązywał klinik leczenia niepłodności.
– Brak jest tego typu podziału wobec ośrodków IVF, gdyż znaczna większość z nich mieści się w sektorze prywatnym i nie podlega regulacjom MZ. Nie wydaje mi się, by istniały ośrodki zajmujące się endokrynologią ginekologiczną i rozrodczością poza kilkoma klinikami uniwersyteckimi i sektorem prywatnym – tłumaczy Sasin.
Docelowo ma powstać po jednym ośrodku w województwie.
Magda Dubrawska
Dostęp dla wszystkich
Wolny dostęp
Ten materiał dostępny jest dla wszystkich czytelników Chcemy Być Rodzicami. Ale możesz otrzymać więcej posiadając Kontro Premium!