fbpx
Przejdź do treści

Niepłodność przy PCOS: jak ją leczyć zgodnie z nowymi zaleceniami? Wyjaśnia lekarz

"Pęknięcie" na brzuchu ciężarnej kobiety (zdjęcie retuszowane). Ilustracja do: Stres w ciąży a zdrowie dziecka /Niepłodność przy PCOS
fot. Pixabay

Zespół policystycznych jajników (PCOS) to patologia narządu rodnego, która dotyczy nawet 30% kobiet w wieku rozrodczym. Zdecydowana większość pacjentek zmaga się z zaburzeniami płodności, które mogą istotnie obniżyć szanse na realizację planów macierzyńskich. Jak wygląda rekomendowane leczenie niepłodności przy PCOS i na co zwrócić szczególną uwagę? Szczegółowo wyjaśnia dr Monika Szymańska, specjalista ginekolog położnik oraz endokrynolog w Klinice FertiMedica.

Zespół policystycznych jajników (PCOS) to zaburzenie, które wiąże się z występowaniem specyficznych objawów i nieprawidłowości, które diagnozowane są podczas badań dodatkowych.

– Chociaż definicji jest wiele, międzynarodowe gremia naukowe przychylają się do tzw. kryteriów rotterdamskich z 2003 r. – wyjaśnia dr Monika Szymańska, specjalista ginekolog położnik w Klinice FertiMedica.

Kryteria rotterdamskie zakładają rozpoznanie PCOS u pacjentek, u których występują dwa spośród trzech czynników:

  • rzadko występująca owulacja lub jej całkowity brak,
  • nadmiar męskich hormonów, który daje objawy kliniczne (nadmierne owłosienie, trądzik, łysienie typu męskiego, przerost łechtaczki) lub laboratoryjne (nadmiar testosteronu całkowitego, wolnego lub podwyższony indeks wolnego testosteronu),
  • obraz policystycznych jajników w badaniu USG (powyżej 12 drobnych pęcherzyków w jajniku lub objętość jajnika powyżej 10 ml).

Kryteria rotterdamskie jasno wskazują, że występowanie tylko jednego z powyższych objawów nie jest wystarczające do rozpoznania PCOS. Choć zarówno w Polsce, jak i na świecie diagnozy PCOS stawiane są często na wyrost, szacuje się, że z zaburzeniem tym zmaga się nawet 30% kobiet w wieku rozrodczym. Nawet 70-80% z nich doświadcza zaburzeń płodności. Jakie mają możliwości leczenia?

Niepłodność przy PCOS. Metody leczenia: stymulacja owulacji

Dr Monika Szymańska podkreśla, że podstawową kwestią u kobiet, które zmagają się z PCOS, jest modyfikacja stylu życia i – jeżeli jest to konieczne – redukcja masy ciała.

– Zalecane jest, aby stymulacja owulacji była stosowana jedynie u pacjentek o BMI mniejszym bądź równym 35 kg/m2. Osoby z otyłością powinny w pierwszej kolejności zrzucić wagę. Jeżeli jest to niemożliwe, pacjentce należy zaproponować operację bariatryczną – wyjaśnia ekspertka FertiMedica.

W kolejnym etapie leczenia stosuje się leki stymulujące owulację. Przeważnie wykorzystuje się w tym celu:

  • doustny cytrynian klomifenu,
  • doustny letrozol,
  • podskórne preparaty gonadotropin.

Cytrynian klomifenu jest antyestrogenem – substancją, która działa przeciwstawnie do estrogenów na przysadkę mózgową oraz macicę.

– Po jego zastosowaniu przysadka otrzymuje informację o niskim stężeniu estrogenów w surowicy krwi i w odpowiedzi wydziela zwiększoną ilość hormonu FSH, który pobudza pęcherzyki jajnikowe do wzrostu. W mechanizmie tym dochodzi do dominacji jednego, a czasem większej liczby pęcherzyków oraz owulacji – wyjaśnia dr Monika Szymańska z FertiMedica.

Stymulacja owulacji cytrynianem klomifenu. Jakie są szanse na ciążę?

Ekspertka zaznacza, że cytrynian klomifenu stosuje się doustnie w dawce 50-150 mg na dobę przez 5 dni, a terapię rozpoczyna się między 3. a 5. dniem cyklu. Owulacja zwykle występuje 7 dni po przyjęciu ostatniej tabletki.

– Metoda ta jest prosta, tania i dosyć skuteczna w stymulacji owulacji. Odsetek owulacji wynosi 75-80%. Odsetek ciąż jest jednak znacznie niższy – ok. 20% ciąż na cykl leczenia, 60-70% ciąż w ciągu 6 miesięcy leczenia – precyzuje ginekolog FertiMedica.

Wynika to m.in. z antyestrogennego wpływu cytrynianu klomifenu na endometrium oraz śluz szyjkowy.

– Niestety, stosowane równocześnie z tym lekiem preparaty estrogenów nie poprawiają stanu endometrium, gdyż nie mają szansy związać się receptorami estrogenowymi wysyconymi przez cytrynian klomifenu – mówi dr Monika Szymańska.

Zalecany maksymalny okres leczenia cytrynianem klomifenu wynosi 6 miesięcy.

– Jeżeli w tym czasie nie uzyskano ciąży, należy uznać leczenie za nieskuteczne i zastanowić się nad zmianą postępowania. Być może przyczyną niepłodności jest inny, dodatkowy czynnik, np. niedrożność jajowodów, czynnik męski, maciczny, nieprawidłowe przygotowanie endometrium – podpowiada ginekolog-położnik z Fertimedica.

Letrozol w stymulacji owulacji przy PCOS. Czy jest lepszym lekiem?

Letrozol jest inhibitorem aromatazy, czyli enzymu syntetyzującego estrogeny z androgenów w jajnikach. Wykazuje on podobne działanie na przysadkę mózgową co cytrynian klomifenu. Obniża stężenie estrogenów w przysadce mózgowej, pobudza do zwiększonego wydzielania FSH i wzrostu pęcherzyka dominującego. Warto jednak wiedzieć, że lek jest zarejestrowany na świecie jedynie do leczenia pacjentek z rakiem sutka, nie ma rejestracji dla stymulacji owulacji. Jak wyjaśnia lekarka z Fertimedica, wynika to z dawnych, wątpliwych metodologicznie badań, sugerujących teratogenne działanie leku na płód.

– Jednak liczne badania kliniczne przeprowadzone po 2005 roku wskazują na brak szkodliwego działania leku na płód. Stwierdzano, że jest wręcz wyższy odsetek ciąż po zastosowaniu letrozolu w porównaniu do cytrynianu klomifenu (62% w porównaniu do 48% – w ciągu 5 miesięcy leczenia) oraz mniejszy odsetek ciąż bliźniaczych (3,4% w porównaniu 7,4%). Częstość wad wrodzonych była podobna w grupie stosującej letrozol oraz cytrynian klomifenu (około 1%) – wyjaśnia dr Monika Szymańska.

Ginekolożka podkreśla, że korzyści z zastosowania letrozolu wynikają z kilku czynników. Przede wszystkie nie wykazuje on antyestrogennego wpływu na endometrium i śluz szyjkowy, szybciej wydala się z organizmu (po 48 godz od przyjęcia tabletki lek jest praktycznie nieobecny w surowicy krwi), a także pozwala na częstsze uzyskanie monoowulacji.

– Najnowsze rekomendacje ESHRE (European Society of Human Reproduction and Endocrinology) z 2018 roku zalecają stosowanie letrozolu jako leku pierwszego wyboru w stymulacji owulacji u pacjentek z PCOS – mówi dr Szymańska. Dodaje jednak, że wcześniej pacjentkę należy poinformować o wykorzystaniu leku poza wskazaniami rejestracyjnymi i uzyskać jej zgodę na takie leczenie.

Gdy nie działają leki doustne: Gonadotropiny w leczeniu PCOS

W przypadku pacjentek z PCOS, u których nie uzyskano owulacji po zastosowaniu leków doustnych, istnieją dwie możliwości leczenia:

  • stymulacja owulacji za pomocą podskórnie wstrzykiwanych preparatów gonadotropin (FSH lub FSH i LH),
  • elektrokauteryzację jajników.

Gonadotropiny są naturalnymi hormonami syntetyzowanymi w przysadce mózgowej. Ich zadaniem jest pobudzenie wzrostu pęcherzyków jajnikowych.

– Podanie gonadotropin powoduje dojrzewanie wszystkich wrażliwych na daną dawkę hormonów pęcherzyków jajnikowych. Dlatego tak ważna jest dawka i czas stosowania leków – zbyt małe ich stężenie nie spowoduje owulacji, zbyt duże – może spowodować wzrost ponad 3 pęcherzyków i ryzyko ciąży mnogiej, np. trojaczej. A różnica pomiędzy dawką działającą a nadmierną jest inna u każdej pacjentki – ostrzega dr Szymańska z FertiMedica.

Co istotne, ciąża mnoga, szczególnie większa niż bliźniacza, jest uznawana za powikłanie stymulacji owulacji. Niesie wysokie ryzyko powikłań ciążowych, w szczególności zaś poronienia i porodu przedwczesnego. Ponadto wiąże się z istotnym odsetkiem zgonów i powikłań noworodkowych.

Zaleca się, by przed planowaną stymulacją owulacji za pomocą gonadotropin każda para wykonała:

  • badanie drożności jajowodów,
  • analizę nasienia u partnera.

Każdorazowo niezbędne jest ścisłe monitorowanie ultrasonograficzne stymulacji. Wielu lekarzy zaleca również wykonanie inseminacji domacicznej u takich pacjentek, która dodatkowo zwiększa szanse na ciążę.

Gdy nie działają leki doustne: Elektrokauteryzacja jajników przy PCOS

Inną metodą stymulacji owulacji u pacjentek z PCOS, u których zawiodły tradycyjne metody leczenia, jest zabieg elektrokauteryzacji jajników.

– Przeprowadzany jest on podczas laparoskopii i polega na wykonaniu za pomocą koagulacji lub lasera od 4 do 10 dziurek w torebce każdego jajnika. Procedura ta przywraca owulację u 54-76% kobiet w ciągu 6 miesięcy. Leczenie to wiąże się z hospitalizacją i operacją pacjentki, a także wysokim kosztem. Powinno być stosowane jedynie u kobiet z opornością na stosowane wcześniej terapie lub podczas zabiegu wynikającego z innych wskazań, np. wyłuszczenia mięśniaków macicy. Kauteryzacja może wiązać się również z ograniczeniem rezerwy jajnikowej pacjentki, dlatego wszystkie za i przeciw muszą być poważnie rozważone przed zabiegiem. Jego wykonanie nie może wynikać jedynie z możliwości operatora i chęci zrobienia „czegokolwiek”.

Techniki wspomaganego rozrodu. In vitro przy PCOS

Jak zaznacza dr Monika Szymańska, brak efektów opisanego wyżej postępowania jest wskazaniem do rozszerzenia diagnostyki oraz – ewentualnie – zastosowania inseminacji lub zapłodnienia in vitro. Choć pacjentki z zespołem policystycznych jajników nie są typowymi kandydatkami do in vitro, w wielu przypadkach niemożliwe jest uzyskanie przez nie ciąży po stymulacji owulacji.

– Nierzadko pacjentki z PCOS zachodzą w ciążę podczas pierwszej w życiu wystymulowanej owulacji. Zapłodnienie pozaustrojowe jest stosowane u pacjentek, u których leczenie mniej zaawansowane nie przyniosło rezultatu lub gdy występują inne wskazania do in vitro – np. czynnik męski lub niedrożność jajowodów – wyjaśnia dr Monika Szymańska z FertiMedica. – Osobną grupą są kobiety, u których niemożliwe jest uzyskanie wzrostu jednego lub dwóch pęcherzyków jajnikowych podczas stymulacji owulacji. Wtedy, ze względu na ryzyko ciąży mnogiej, proponuje się in vitro – dodaje.

Warto jednak wiedzieć, że stymulacja pacjentek z PCOS wymaga od lekarza dużego doświadczenia.

– Zastosowanie zbyt niskich dawek gonadotropin lub zbyt krótkie ich podawanie może ograniczać skuteczność leczenia. Z kolei zbyt wysokie dawki powodują zdecydowanie większe ryzyko zespołu hiperstymulacji. Często u pacjentek z PCOS rozdziela się procedurę stymulacji, pobrania i zapłodnienia oocytów (wykonywaną w jednym cyklu) od transferu zarodka (w kolejnym cyklu); to tzw. strategia „freeze all” – zauważa ekspertka.

Dr Szymańska zaznacza, że udowodniono większe prawdopodobieństwo ciąży przy radykalnie niższym ryzyku zespołu hiperstymulacji, gdy przeprowadzony jest transfer mrożonego zarodka.

– Typowy w stymulacji do in vitro jest tutaj protokół z antagonistą. Przy zagrożeniu zespołem hiperstymulacji może być on zakończony za pomocą krótko działającego agonisty GnRH – a nie HCG, które działa silniej i długotrwale nasila objawy hiperstymulacji – mówi ginekolożka z FertiMedica.

IVM: in vitro z dojrzewaniem komórki jajowej w warunkach laboratoryjnych

Ok. 10 lat temu wprowadzono IVM, czyli in vitro maturation. To odmiana zapłodnienia in vitro, która polega na pobraniu z jajnika niedojrzałych komórek jajowych (po minimalnej stymulacji). Dokończenie dojrzewania oocytów odbywa się w warunkach laboratoryjnych.

– Dopiero wtedy następuje przeprowadzenie klasycznej procedury in vitro lub ICSI. Uzyskuje się wówczas wszystkie korzyści z in vitro, bez ryzyka hiperstymulacji u pacjentki. Niestety, wyniki IVM są zdecydowanie gorsze niż przy typowej procedurze in vitro – zauważa dr Monika Szymańska.

Zabieg in vitro IVM jest proponowany jedynie pacjentkom z wyjątkowo dużym ryzykiem zespołu hiperstymulacji.

Dostęp dla wszystkich

Wolny dostęp

Ten materiał dostępny jest dla wszystkich czytelników Chcemy Być Rodzicami. Ale możesz otrzymać więcej posiadając Kontro Premium!

Autor

Natalia Łyczko

Absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Redaktorka i korektorka – z zawodu i pasji. Miłośniczka kawy, kotów i podróży.